Niektórzy nazwali ją mścicielką, inni bohaterką. Ale dla tych, które codziennie walczyły o przetrwanie, Diana stała się symbolem siły i nadziei.
Juárez – miasto strachu i milczenia
Ciudad Juárez, położone na granicy Meksyku i Stanów Zjednoczonych, od lat 90. znane jest jako miejsce, gdzie przemoc wobec kobiet osiągnęła przerażające rozmiary.
Od 1993 roku do dziś szacuje się, że zaginęło lub zostało zamordowanych ponad 1500 kobiet, choć niektóre źródła mówią nawet o kilku tysiącach ofiar. Większość z nich to młode kobiety, pracownice fabryk, które wracały do domu po zmroku autobusami miejskimi.
Przez lata władze lokalne i federalne ignorowały problem, a sprawcy rzadko byli pociągani do odpowiedzialności. Policja często bagatelizowała zgłoszenia zaginięć, sugerując, że ofiary „same się prosiły” lub uciekły z własnej woli. Rodziny kobiet musiały same prowadzić śledztwa, rozwieszając plakaty i organizując marsze pamięci.
Autobusy stały się symbolem zagrożenia. To właśnie tam najczęściej dochodziło do napaści, gwałtów i porwań. Kierowcy znali trasy, wiedzieli, które przystanki są nieoświetlone, gdzie można zniknąć bez śladu. Dla wielu kobiet podróż do pracy była codzienną walką o przetrwanie.
Diana Łowczyni Kierowców – narodziny legendy
W sierpniu 2013 roku Juárez obiegła wiadomość, która wstrząsnęła miastem. 28 sierpnia na jednym z przystanków znaleziono ciało kierowcy autobusu – zastrzelonego jednym strzałem w głowę. Następnego dnia zginął kolejny. Obaj byli znani z wcześniejszych oskarżeń o przemoc wobec kobiet, lecz nigdy nie ponieśli konsekwencji.
Wkrótce do lokalnych mediów trafił anonimowy e-mail podpisany „Diana, Łowczyni Kierowców Autobusów”. Kobieta przyznała się do zabójstw, tłumacząc, że działa w imieniu wszystkich kobiet, które padły ofiarą przemocy i których głos był ignorowany. Pisała: „Jestem narzędziem sprawiedliwości. Wybrałam was, bo skrzywdziliście niewinne kobiety, a prawo was nie dosięgło”.
Imię Diana nie było przypadkowe – to rzymska bogini łowów i opiekunka kobiet. Autorka listu nawiązywała do mitu, stawiając się w roli obrończyni tych, których nikt nie chciał chronić. W mieście, gdzie policja nie radziła sobie z falą przemocy, pojawiła się postać, która odwróciła role. Przez kilka dni kierowcy autobusów żyli w strachu, a kobiety poczuły, że ktoś wreszcie stanął po ich stronie.
Reakcje społeczne – sprawiedliwość czy zemsta?
Wieść o Dianie podzieliła mieszkańców Juárez. Część społeczeństwa potępiła jej działania, uznając je za samosąd i zagrożenie dla porządku publicznego. Jednak wśród kobiet, zwłaszcza tych, które same doświadczyły przemocy lub straciły bliskich, pojawiło się poczucie ulgi i satysfakcji. Przez lata były bezsilne wobec systemu, który nie chronił ich praw.
Media meksykańskie i zagraniczne szeroko komentowały sprawę, porównując Diany do postaci z komiksów i filmów o mścicielach. W internecie pojawiły się grafiki, hasła i plakaty z jej wizerunkiem. Feministyczne organizacje podkreślały, że jej działania są desperacką odpowiedzią na lata zaniedbań ze strony państwa i policji.
Władze miasta ogłosiły wzmożone patrole i kontrole na trasach autobusów, a policja wszczęła śledztwo. Mimo to, sprawczyni nigdy nie została odnaleziona. Po dwóch zabójstwach Diana zniknęła bez śladu, pozostawiając po sobie legendę, która do dziś budzi emocje.