Dziki Chłopiec. Wychowały go wilki, nigdy nie nauczył się mówić

Głęboko w indyjskiej dżungli myśliwi natrafili na widok, który przeszedł do legendy. Nie był to wilk, lecz dziecko, które stało się pożywką dla wielu mediów.

Spotkanie z dzikim dzieckiem

W 1872 roku grupa myśliwych przemierzających lasy w pobliżu Bulandshahr w północnych Indiach natrafiła na niezwykłe zjawisko. W głębi jaskini, pośród watahy wilków, poruszał się na czworakach mały chłopiec.

Jego ciało pokrywał brud, paznokcie przypominały zwierzęce pazury, a wzrok był dziki i nieufny. Myśliwi, zaskoczeni i poruszeni, postanowili zabrać dziecko z lasu i przekazać je pod opiekę misjonarzy.

Chłopiec trafił do sierocińca w Sikandra, niedaleko Agry. Tamtejsi opiekunowie nadali mu imię 11. Z początku był całkowicie nieprzystosowany do życia wśród ludzi – poruszał się wyłącznie na czworakach, unikał kontaktu wzrokowego, nie reagował na słowa i nie wykazywał żadnych oznak znajomości języka.

Próby resocjalizacji – życie w sierocińcu

Misjonarze i opiekunowie w Sikandra przez lata starali się nauczyć Dinę podstawowych zachowań społecznych. Udało się go przyzwyczaić do noszenia ubrań i chodzenia na dwóch nogach, jednak nigdy nie nauczył się mówić.

Komunikował się głównie gestami i dźwiękami przypominającymi zwierzęce odgłosy. Odmawiał jedzenia gotowanych potraw, preferując surowe mięso, które żuł z zapałem, jakby wciąż był częścią wilczego stada.

Dina nie korzystał z naczyń – jadł rękami, a często nawet bezpośrednio z podłogi. Jego zachowanie, choć powoli ulegało zmianie, zawsze nosiło ślady dzikiego dzieciństwa. W sierocińcu był traktowany z ciekawością, ale i pewną rezerwą. Dla wielu stał się żywym dowodem na to, jak środowisko może ukształtować człowieka.

Granice rozwoju – życie bez słów

Największym wyzwaniem dla opiekunów Diny była jego całkowita niezdolność do nauki języka. Mimo wieloletnich prób, chłopiec nigdy nie wypowiedział ani jednego słowa.

Badacze i lekarze, którzy odwiedzali sierociniec, podkreślali, że jego przypadek potwierdza teorię o istnieniu „okna krytycznego” w rozwoju mowy. Jeśli dziecko nie ma kontaktu z językiem w pierwszych latach życia, później nie jest już w stanie go opanować.

Czytaj również:  Mroczne laboratorium Mengele. Co działo się z bliźniętami w Auschwitz?

Dina Sanichar stał się obiektem zainteresowania lekarzy kolonialnych, misjonarzy i podróżników. Opisywano go jako osobę zamkniętą w sobie, niezdolną do nawiązania głębszych relacji z otoczeniem.

Śmierć i inspiracja dla literatury

Dina Sanichar zmarł w 1895 roku na gruźlicę, mając około 29 lat. Jego historia została odnotowana w raportach kolonialnych i wspomnieniach misjonarzy, ale nie wzbudziła większego zainteresowania opinii publicznej. Dopiero z czasem zaczęto dostrzegać jej niezwykłość – dla wielu stał się symbolem „dzikiego dziecka”, które nigdy nie wróciło do świata ludzi.

Wielu badaczy i pisarzy uważa, że to właśnie los Diny Sanichara zainspirował Rudyard Kiplinga do stworzenia postaci Mowgliego w „Księdze dżungli”. Choć literacki bohater otoczony był przyjaciółmi wśród zwierząt i przeżywał niezwykłe przygody, prawdziwe życie Diny było znacznie bardziej samotne i tragiczne.

Fenomen dzieci wychowanych przez zwierzęta

Historia Diny Sanichara nie jest jedyną opowieścią o dzieciach wychowanych przez zwierzęta, jednak należy do najlepiej udokumentowanych przypadków z XIX wieku. W literaturze medycznej i antropologicznej pojawiały się opisy innych „dzikich dzieci” – z Francji, Rosji czy Afryki – lecz większość z nich okazała się mitami lub nieporozumieniami.

Przypadek Diny był wyjątkowy ze względu na długość jego pobytu wśród wilków i całkowitą niezdolność do przyswojenia języka. Badacze podkreślają, że jego los stanowi ważny punkt odniesienia w dyskusji o roli środowiska w rozwoju człowieka. Pokazuje, jak głęboko pierwotne instynkty mogą kształtować osobowość i zachowanie, jeśli zabraknie kontaktu z ludzką kulturą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *