Mary Seacole. Zapomniana bohaterka wojny krymskiej

Jamajska pielęgniarka połączyła tradycyjne ziołolecznictwo z medycyną zachodnią i ruszyła na front krymski na własny koszt po odrzuceniu jej aplikacji przez władze brytyjskie. Mary Seacole leczyła rannych żołnierzy pod ostrzałem, zyskując przydomek Matki Seacole, ale po wojnie wróciła do Anglii zrujnowana finansowo. Dopiero interwencja przyjaciół i zbiórki charytatywne uratowały ją przed biedą.

Wychowanie wśród ziół i lekarstw

Córka mistrzyni hotelowej afrykańskiego pochodzenia i szkockiego kapitana armii brytyjskiej przyszła na świat w Kingston w listopadzie 1805 roku. Matka prowadziła ziołową praktykę i przyjmowała chorych żołnierzy z garnizonu do opieki. Dziewczyna obserwowała leczenie pacjentów i uczyła się receptur na różne dolegliwości od najmłodszych lat.

W wieku szesnastu lat zaczęła aktywnie pomagać matce w prowadzeniu praktyki medycznej. Po śmierci męża Edwina Seacole w 1836 roku otworzyła własną ziołownię, gdzie leczyła pacjentów stosując tradycyjne metody. W 1850 roku przebyła żółtą febrę, co dało jej dodatkowe doświadczenie z tropikalnymi chorobami.

Szkockie Towarzystwo Kolonialne zatrudniło ją jako pielęgniarkę pracującą na Jamajce i w Hawanie. Łączyła metody poznane od matki z technikami medycznymi obserwowanymi u brytyjskich lekarzy. Ta kombinacja tradycyjnego ziołolecznictwa i zachodnich praktyk ukształtowała jej unikalny styl leczenia.

Odrzucenie i samodzielna wyprawa

Gdy wojna krymska wybuchła w 1854 roku, złożyła aplikację o przyjęcie do służby medycznej. Władze brytyjskie odrzuciły jej wniosek, prawdopodobnie ze względu na pochodzenie rasowe. Nie zniechęciła się i postanowiła sfinansować własną podróż do strefy konfliktu.

W czerwcu wyruszyła z Anglii, mając czterdzieści osiem lat, podróżując przez Gibraltar ku wybrzeżom Morza Czarnego. Dotarła do Krymu bez oficjalnego wsparcia i zaczęła szukać sposobu na pomoc rannym. W 1855 roku wspólnie z brytyjskim oficerem Thomasem Dayem założyła British Hotel niedaleko Bałakławy.

Miejsce służyło jako schronisko i punkt medyczny dla żołnierzy, choć nie było oficjalnym szpitalem. Oferowała tam zakwaterowanie, posiłki i podstawową opiekę medyczną. Prowadziła interes, ale priorytetem było wspieranie rannych i chorych żołnierzy.

Czytaj również:  Najpiękniejsza kobieta Anglii. Porzuciła luksusy, by pomagać potrzebującym

Leczenie pod ostrzałem armatnim

Regularnie przemieszczała się po polach bitewnych, niosąc leki, opatrunki i gorącą herbatę dla walczących. Często działała pod ostrzałem, ignorując własne bezpieczeństwo dla dobra rannych. Żołnierze zaczęli nazywać ją Matką Seacole ze względu na troskliwą opiekę połączoną z odwagą.

Jej osobisty styl łączył ludzkie ciepło z kompetencją medyczną, co wyróżniało ją na tle innych służb. Przynosiła także psy pomagające w komunikacji między liniami. W czerwcu 1855 roku armia brytyjska spaliła Bałakławę podczas działań wojennych, niszcząc jej hotel i całą własność.

Powrót i finansowa ruina

Po zakończeniu wojny w 1856 roku wróciła do Anglii kompletnie zrujnowana finansowo. Straciła wszystko, co zainwestowała w pomoc żołnierzom podczas konfliktu. Przyjaciele zorganizowali w 1857 roku zbiórkę charytatywną na spłatę jej długów.

W ramach akcji odbywały się wieczory literackie i koncerty, w których uczestniczyli Alfred Lord Tennyson, Charles Dickens i William Howard Russell. Udało się zebrać fundusze pozwalające na spłatę najpoważniejszych zobowiązań. Przez kolejne lata żyła skromnie, ale stabilnie dzięki wsparciu przyjaciół i darczyńców.

Ostatnie lata w Hastings

W 1881 roku kolejny kryzys finansowy doprowadził do eksmisji z mieszkania. Przyjaciele interweniowali i zakupili dla niej dom w nadmorskim mieście Hastings. Tam spędziła ostatnie miesiące życia w względnym spokoju.

Zmarła w maju 1881 roku w wieku siedemdziesięciu pięciu lat. Jej wkład w opiekę nad rannymi podczas wojny krymskiej pozostał przez dekady zapomniany, przyćmiony sławą Florence Nightingale. Dopiero w XX wieku historycy zaczęli doceniać jej odwagę i poświęcenie dla rannych żołnierzy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *