Sanitariuszka Powstania Warszawskiego. Zmarła w wieku prawie 100 lat

Teresa Łatyńska to sanitariuszka Powstania Warszawskiego, która przyszła na świat 12 lipca 1925 roku w Oborach. Jej prawdziwe nazwisko to Teresa Potulicka-Łatyńska, a podczas wojny używała pseudonimu „Michalska” i „Teresa”. Pochodziła z rodziny hrabiów Potulickich, która miała długotrwałe związki z terenem Konstancina i okolic.

Młodość i wstąpienie do konspiracji

Teresa wychowała się w rodzinnym majątku w Oborach pod Warszawą. Była córką arystokratycznej rodziny Potulickich, która od pokoleń mieszkała na tych terenach. Gdy wybuchła II wojna światowa, miała zaledwie 14 lat. Jako nastolatka obserwowała okupację niemiecką i krzywdy wyrządzane Polakom przez agresorów.

W wieku dziewiętnatu lat podjęła decyzję o wstąpieniu do Armii Krajowej. Dołączyła do batalionu harcerskiego „Wigry” w Zgrupowaniu „Róg” Grupy Północ AK. Wybrała służbę sanitarną, co oznaczało niesienie pomocy rannym powstańcom w najtrudniejszych warunkach walki. Jej pseudonim „Teresa” oraz „Michalska” maskował prawdziwą tożsamość przed niemieckimi służbami.

Wybór funkcji sanitariuszki wynikał prawdopodobnie z jej charakteru i chęci niesienia pomocy potrzebującym. Sanitariuszki AK odgrywały kluczową rolę w utrzymaniu sprawności bojowej oddziałów, ratując życie rannym żołnierzom i cywilom.

Tragedia na ulicy Kilińskiego

Najgorszym dniem w życiu Teresy Łatyńskiej był 13 sierpnia 1944 roku, gdy stała się świadkiem jednej z najbardziej tragicznych katastrof Powstania Warszawskiego. Tego dnia po południu usłyszała wiwaty dobiegające z ulicy i wyszła na balkon, aby zobaczyć, co się dzieje. Zobaczyła zdobyczny niemiecki pojazd opancerzony jadący ulicą Kilińskiego, otoczony entuzjastycznym tłumem powstańców i cywilów.

Ludzie wylegli z piwnic i mieszkań, aby zobaczyć „zdobyczny czołg”, jak nazywali pojazd. Wszyscy byli podekscytowani tym sukcesem w obliczu coraz trudniejszej sytuacji na Starym Mieście. Teresa obserwowała scenę z balkonu i zauważyła, że coś zsunęło się z pojazdu na ziemię, ale nikt w tłumie tego nie dostrzegł.

Około godziny 18:00 nastąpiła potężna eksplozja, która zabiła ponad 300 osób – powstańców i cywilów, w tym dzieci. Siła wybuchu była tak wielka, że wyleciały szyby w promieniu kilometra, a ciało kierowcy pojazdu zostało wyrzucone na balkon, gdzie stała Teresa. Fala uderzeniowa rozerwała jej ubranie i lekko ją raniła.

Czytaj również:  Gwiazda Hollywood na wojnie. Niezwykłe życie Angie Dickson

Po eksplozji ulica Kilińskiego pokryta była „lepką mazią” składającą się z krwi, kurzu i pyłu. Na oknach, rynnach i balkonach wisiały fragmenty ludzkich ciał. Teresa od razu ruszyła na ratunek, mimo własnych obrażeń organizując pomoc dla setek rannych.

Ewakuacja kanałami i trauma wojenna

Po upadku Starego Miasta Teresa uczestniczyła w dramatycznej ewakuacji kanałami warszawskimi do Śródmieścia. Ewakuacja miała na celu przeniesienie jak największej liczby powstańców do innych dzielnic, gdzie mogli kontynuować walkę. Część oddziałów miała przejść „górą” przez Ogród Saski, ale Teresie przypadło w udziale przejście podziemnymi kanałami.

Podróż kanałami była jednym z najgorszych przeżyć powstańców. Teresa wspominała później, że najgorszy był nieopisany smród, który sprawiał, że myślała, iż zemdleje. Przemieszczanie się przez ciemne, śmierdzące tunele kanalizacyjne w grupie innych uciekinierów wymagało ogromnej siły psychicznej.

Ewakuacja zakończyła się sukcesem – Teresa dotarła do Śródmieścia, gdzie mogła kontynuować służbę sanitarną. Jednak trauma związana z opuszczeniem rannych i cywilów na Starym Mieście na pastwę Niemców prześladowała ją przez resztę życia. Czuła się winna, że musiała zostawić ludzi, którym mogła jeszcze pomóc.

Działalność podczas powstania i odznaczenia

Oprócz służby sanitarnej Teresa wraz z koleżanką i księdzem wyniosła słynny krucyfiks Baryczków z płonącej archikatedry św. Jana na Starym Mieście. Ten akt odwagi i troska o polskie dziedzictwo kulturowe świadczyły o jej głębokim patriotyzmie i poczuciu odpowiedzialności za zachowanie narodowych skarbów.

Za swoją służbę w Powstaniu Warszawskim Teresa otrzymała wysokie odznaczenia wojskowe. Została uhonorowana Krzyżem Walecznych za bohaterstwo w walce, Londyńskim Krzyżem AK za służbę w Armii Krajowej oraz Złotym Medalem za Zasługi dla Obronności Kraju. Te odznaczenia świadczyły o uznaniu dla jej odwagi i poświęcenia podczas najtrudniejszych momentów wojny.

Po zakończeniu powstania Teresa kontynuowała edukację i ukończyła studia jako architekt krajobrazu w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Wybór tego kierunku mógł wynikać z miłości do przyrody i chęci tworzenia piękna po traumatycznych przeżyciach wojennych.

Czytaj również:  Caroline Hampton. Kobieta, która zmieniła chirurgię

Życie powojenne i pamięć o powstaniu

Po wojnie Teresa osiadła w rodzinnych stronach i kontynuowała związki z Konstancinem. Była Członkinią Honorową Towarzystwa Miłośników Piękna i Zabytków Konstancina im. Stefana Żeromskiego. Angażowała się w działalność na rzecz zachowania lokalnego dziedzictwa kulturowego i historycznego.

Teresa aktywnie uczestniczyła w kultywowaniu pamięci o Powstaniu Warszawskim. Udzielała wywiadów historykom i dziennikarzom, opowiadając o swoich przeżyciach z czasów wojny. Jej relacje zostały wykorzystane w książce Anny Herbich „Dziewczyny z powstania” oraz w Archiwum Historii Mówionej.

Mimo upływu dziesięcioleci trauma związana z wydarzeniami z 13 sierpnia 1944 roku nie opuszczała jej do końca życia. W swoich wspomnieniach podkreślała, że obrazy z ulicy Kilińskiego wciąż miała przed oczami i prześladowały ją w snach. Ta głęboka trauma była ceną, jaką zapłaciła za swoje bohaterstwo i świadkowanie jednej z najgorszych tragedii powstania.

Teresa Potulicka-Łatyńska zmarła 18 stycznia 2025 roku, mając prawie 100 lat. Jej śmierć oznaczała koniec epoki obecności rodziny Potulickich na terenach Konstancina i okolic. Pogrzeb odbył się 24 stycznia 2025 roku w kościele parafialnym św. Zygmunta w Słomczynie. Z jej odejściem świat stracił jedną z ostatnich żyjących świadków Powstania Warszawskiego, która przez całe życie niosła w sercu pamięć o tych tragicznych, ale i heroicznych dniach sierpnia 1944 roku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *